ďťż
alkoholicy na ulicach
mimoza - 2007-03-25, 17:46 alkoholicy na ulicach - co jakiś czas napada mnie któryś o małe wsparcie na flaszkę - daję bo w końcu czemu nie - każdy kto ma jakieś nałogi - kawa, papierosy, słodycze, adrenalina, i inne - może sobie wyobrazić jak czuje się alkoholik bez piwa, wódki, czy wina... ale nie o to chodzi, chodzi o to, ze ci ludzie zapijają się na oczach całego miasta a co jakiś czas słyszę dumne sprawozdania ile to pieniędzy wydaliśmy na walkę i profilaktykę... to jakieś jaja wczoraj i dzisiaj spotkałem 4 stałych kołobrzeskich alkoholików, zapitych, żebrzących, 50 metrów od policji 200 metrów od siedziby pełnomocnika prezydenta ds.... czy wy tez ich spotykacie i co sądzicie o tym ze nie są leczeni - przecież to chyba zaden problem - czy się mylę - ? czy to jakaś znieczulica ? boss - 2007-03-25, 17:55 nie daj kasy i po problemie bo pija za Twoje boss - 2007-03-25, 17:57 Oni się leczeniem nie interesują wolą wypić............na zdrowie Didi - 2007-03-25, 18:01 alkoholicy na ulicach - co jakiś czas napada mnie któryś o małe wsparcie na flaszkę - daję bo w końcu czemu nie - każdy kto ma jakieś nałogi - kawa, papierosy, słodycze, adrenalina, i inne - może sobie wyobrazić jak czuje się alkoholik bez piwa, wódki, czy wina... ale nie o to chodzi, chodzi o to, ze ci ludzie zapijają się na oczach całego miasta a co jakiś czas słyszę dumne sprawozdania ile to pieniędzy wydaliśmy na walkę i profilaktykę... to jakieś jaja wczoraj i dzisiaj spotkałem 4 stałych kołobrzeskich alkoholików, zapitych, żebrzących, 50 metrów od policji 200 metrów od siedziby pełnomocnika prezydenta ds.... czy wy tez ich spotykacie i co sądzicie o tym ze nie są leczeni - przecież to chyba zaden problem - czy się mylę - ? czy to jakaś znieczulica ? a widziales tych w nocy na dworcu pkp? tam naprawde jadac nocnym pociagiem nie da sie wytrzymac temat dworca byl juz niejednokrotnie przerabiany ale nikt nic z tym nie robi spia legalnie przy kasach... telka_es - 2007-03-25, 18:44 temat dworca to woóle odrębny temat......człowiekwysiadai czuje się jakby gdzieś głęboko w małej dziurce....na wschód od granic naszego kraju wysiadał,..... po prostu masakra - brakuje jedynie babuszek sprzedających kwiatki z wiadra...... no ale za to są łapacze a wracając do tematu. żal mi zawsze jest tych panów stojących i zbierających grosz do grosza.... o ile wiem to obecnie leczenie jest dobrowolne (tylko sąd orzeczeniem może nałożyć taki obowiązek) a sam proces terapeutyczny to ciężka i żmudna praca alkoholika jak i ludzi go otczających...... małokto daje rade, a jeszcze mniej osób próbuje - po prostu ich nie stać na to (nie stać psychicznie i materialnie... często zamiast martwić się co do garnka wsadzić zostawiają rodzinę dzieci i idą żebrać, zapić sie by zapomnieć - codzienna rzeczywistośc - naprawde szkoda mi takich ludzi............ Zobowiązanie do leczenia odwykowego spędza sen z powiek zarówno członkom gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, jak i pracownikom lecznictwa odwykowego. Tym pierwszym, bo muszą zajmować się czymś, do czego często nie są przygotowani, a na dodatek dokładnie nie wiadomo według jakich reguł. Tym drugim - bo często mają kontakt z opornym klientem, wymagającym więcej pracy i częściej niż przeciętnie rezygnującym z terapii w jej trakcie. Teraz doszły nowe problemy - kto ma płacić za zobowiązanych, jeśli kasa nie zechce, a nie będą ubezpieczeni. Resort sprawiedliwości zorientował się, że dużo wydaje na przeprowadzenie postępowania o zobowiązanie do leczenia, a potem oddział odwykowy wyznacza odległe terminy, pyta klienta o motywacje Kolejka zobowiązanych rośnie. Nawet Senat zainteresował się tym zagadnieniem. Od pewnego czasu toczą się rozmowy pomiędzy resortem sprawiedliwości a resortem zdrowia reprezentowanym przez Państwową Agencje Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, na temat możliwości ulepszenia instytucji zobowiązania do leczenia odwykowego. Jednym z najważniejszych jest pytanie o sensowność dalszego utrzymywania tej instytucji. Zobowiązanie do leczenia odwykowego wyrosło na gruncie zrozumienia, że alkoholizm jest chorobą. Powstało jednak w czasach, kiedy nie było jasności co do natury tej choroby, nie było w związku z tym pomysłu na skuteczną terapię. Istniało za to przekonanie, że głównym celem jest odizolowanie alkoholika od butelki. Czy dziś ma sens utrzymywanie tego trybu postępowania ? Wiemy przecież, że choroba alkoholowa, jako choroba biopsychospołeczna wymaga w dużej mierze pomocy terapeutycznej, która wymaga zgody klienta. Poza tym, skoro przyjmujemy, że społeczeństwo ma prawo powiedzieć swojemu członkowi: "nadużywasz naszej cierpliwości, albo się lecz, albo będziemy musieli radzić sobie z tobą inaczej", to ma jeszcze procedurę probacji (a więc zawieszenia kary w procesie karnym pod warunkiem podjęcia leczenia). W ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi jest zapis mówiący, że "osoby, które w związku z nadużywaniem alkoholu powodują rozkład życia rodzinnego, uchylają się od pracy albo systematycznie zakłócają spokój lub porządek publiczny, kieruje się na badanie przez biegłego w celu wydania opinii w przedmiocie uzależnienia od alkoholu i wskazania rodzaju zakładu leczniczego" (art. 24) i dalej "na badanie, o którym mowa, kieruje gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych" (art. 23), "o zastosowaniu obowiązku poddania się leczeniu w zakładzie lecznictwa odwykowego orzeka sąd rejonowy ( )", "sąd wszczyna postępowanie na wniosek gminnej komisji ( ) do wniosku dołącza się zebraną dokumentację wraz z opinią biegłego" (art. 25 i 26). mimoza - 2007-03-25, 18:53 wszystko to racja co piszecie - ale mi chodzi o to, że nasi urzędnicy i pracownicy, terapeuci a jest ich troche i biorą za to przyzwoitą kasę - nie potrafią się upować z tym problemem - więć co to znzca, że to ejst norma, ze tak już będzie ? telka_es - 2007-03-25, 18:55 niestety......... chociażby jeszcze 20 urzędników i terapeutów zatrudnili to i tak "obrazków takich" na ulicach miasta nie unikniemy mimoza - 2007-03-25, 19:09 to na co leci ta kasa ? chooper - 2007-03-25, 19:15 ...moze na profilaktyke ? ...a takie obrazki sa wszedzie zawsze znajda sie tacy, ktorzy z niewiadomych przyczyn nie chca sie leczyc ...a my dajac im pieniadze uczymy ich latwizny sanddra - 2007-03-25, 19:40 Nie daję i co dziwne, nie jestem nagabywana. Kiedyś pod Skanpolem siedziało kilku, ale na tekst z uśmiechem: Dam jak odwiedzisz pana Lewandowskiego, zwijali się szybciej niż złodzieje z miejsca przestępstwa. Pod marketami odpowiadam, że mogę kupić jedzenie ale kasy nie dam, bo wiem na co zbiera. Spokojnie, bez agresji i też odpuszczają. W pomocy społecznej najbardziej drażni rozdawnictwo i brak kompleksowego planu działania. Na terapię człowiek musi wyrazić zgodę, albo rodzina wymusić nakaz sądowy. A presja społeczna jest taka, że alkoholik w Polskiej nomenklaturze podwórkowej to dopiero taki gość, który spada pod stolik na każdej imprezie... McCool - 2007-03-25, 20:59 Toż nikt takiego żulka siłą nie zaciągnie do lekarza na terapię, bo to przecież łamanie praw człowieka. Chłop taki założy sprawę w sądzie, wygra, dostanie odszkodowanie i będzie miał na 10 lat picia. Ten co chce się leczyć, to mu pomogą, a reszta kończy tak jak kończy. Żulom na flaszkę raz się dorzuciłem i to był raz ostatni. sanddra - 2007-03-25, 21:52 No to powiem tak... Kiedyś nie dopuściłam pracownika pijanego do pracy... Wpadła szefowa związków zawodowych i dostałam taką wiązankę, za pozbawianie rodziny dochodu. Tłumaczenie, że za rok ten człowiek nie zarobi ani na rodzinę ani na siebie, skwitowała, że jestem złem, które należy wyplenić. Uparłam się i wymusiłam skierowanie fachowca na odwyk, albo utrata pracy. Zgadnijcie kto stracił pracę? Deja Vu - 2007-03-25, 22:50 to na co leci ta kasa ? Na rozrywki, panie na rozrywki. Nie ważne gdzie idzie. Ma iść i już. Może czas najwyższy na zmiany kierownicze w naszem mieście. Jeżeli np. taka pani M.P. piastuje stanowisko x czasu i nic nowego nie wnosi, to może dać szansę osobą nowym, młodym z inicjatywą i pomysłami. Każdy kto piastuje jedno stanowisko przez długi okres czasu wpada w stagnację. McCool - 2007-03-25, 23:06 sanddra, Tępić pijaństwo w pracy ile wlezie! dankul - 2007-03-26, 11:56 Z podwórka osiedlowego Ogrody – tzw. kwadrat czyli skupisko sklepów od wewnętrznej strony ulic Chodkiewicza i Żółkiewskiego – cieplejszy wietrzyk zawiał i stałych konsumentów tanich trunków przybyło. Okupują namiętnie ławeczki wymieniając poglądy polityczne i snując refleksje nad wczorajszym odcinkiem telenoweli. Delikatesy bądź Wina Świata są wymarzonym miejscem zaopatrzenia w napitki poprawiające odwagę w kreowaniu ciętego słowa. Kiedy nie ma wsparcia kolegi bądź nie udało się nic wyciągnąć od żony – zaczepiają pozostałych konsumentów nie koniecznie tych od konsumpcji %. Jest to dość przykry widok kiedy dorosły facet niczym czworonożne stworzenia niczym nie skrępowany udaję się na zielony trawnik prowizorycznie kamufluje się w świerkach i oddaje wypróżnianiu. Nie chodzi jedynie o estetykę, powonienie ale o morale dzieci. Cóż przyszła wiosna murek_ - 2007-03-27, 12:35 co jakiś czas napada mnie któryś o małe wsparcie na flaszkę - daję bo w końcu czemu nie... chodzi o to, ze ci ludzie zapijają się na oczach całego miasta a co jakiś czas słyszę dumne sprawozdania ile to pieniędzy wydaliśmy na walkę i profilaktykę... to jakieś jaja mimoza - 2007-03-27, 14:10 no widzisz... ja się z nimi upijam... także... a póxniej o tym piszę... jaja ? no nie ? może urzednicy też powinni się z nimi upijać... ?
|