Bleed The walls - recenzje
Ślimak - Cz wrz 11, 2008 12:37 pm " />Jako, że internet postanowił mnie i moich kolegów ocenić, to się tym z Wami podzielę. Na podstawie tych trzech tekstów można zaobserwować ciekawe zjawisko pod tytułem "Tam gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania". Niezbyt miło - recenzja z atmospheric.pl CHAOSUC âźBleed The Wallsâ CD `08 (Panteon Prod.) âźBleed The Wallsâ nie jest pierwszym materiałem CHAOSUC (pełna nazwa: CHAOS UNDER CONTROL), a dokładnie drugim (w 2007 r. było demo âźAngerâ), jednak zespół ten zupełnie nie jest znany. Ta debiutancka płyta może to jednak zmienić. Pod względem muzycznym stanowi ona konglomerat różnych gatunków: trochę death, nieco doom, szczypta gothic, do tego nu metal, metalcore i emo, odrobina trashu, ociupinka heavy... Ale bez przesady z tym eklektyzmem... Łatwiej będzie powiedzieć, iż CHAOSUC gra melodyjny, przeważnie klimatyczny, nowoczesny metal, którego cechą charakterystyczną jest sterylna produkcja. Odznacza się ona czystym, a wręcz wygładzonym (np. w obszarze gitar) brzmieniem i znamiennym wyeksponowaniem syntezatorów. No tak, album nie jest ani za bardzo agresywny, ani ciężki. Odnosi się do innych środków ekspresji, jak chociażby wspomniane keyboardy. Zostały one efektownie wyróżnione nie tylko w partiach solowych, ale ogólnie na tle całej aranżacji. A że klawiszowiec CHAOSUC upodobał sobie wyraziste, nierzadko kosmiczne motywy, to jego instrument siłą rzeczy może wieść prym na âźBleed The Wallsâ. Poza tym kapela stara się budować nastrój i względną dramaturgię poprzez szafowanie tempami i przechodzenie z wolniejszych, subtelnych momentów do tych dynamicznych, jak również zadziornych. Podobnie ma się sprawa z wokalem. Maciej najczęściej śpiewa zrównoważonym, naturalnym głosem lub szepcze, jednak - chyba dla podkreślenia emocjonalnego wymiaru niektórych linijek tekstu i aby dopasować się do muzyki - czasem także krzyczy lub wpada w growling. Ponadto âźBleed The Wallsâ ma miękką, niemal szwedzką melodykę. Utwory są dość chwytliwe. Zapewne znajduje się wśród nich nawet kilka potencjalnych hitów; gdyby tylko mogły one zainstnieć w takiej formie... Rzeczywiście wpadają one w ucho, choć... niekoniecznie zapisują się w pamięci na dłużej. Niestety niekiedy płyta jest trochę mdła w swojej przebojowości i brzmi pospolicie... Przydałoby się więcej takich mocniejszych kompozycji jak np. âźThe Shadowdancersâ, albo wręcz przeciwnie: tych bardziej w stylu death/doom. W każdym razie, album âźBleed The Wallsâ autorstwa CHAOSUC, za sprawą melodyjnych gitar i piosenkarskiej konstrukcji utworów z refrenami, mógłby się spodobać szerszemu gronu odbiorców ogólnie lubiących lekki metal podbudowany elektroniczną baterią, po części fanom późnego PARADISE LOST czy też odbiorcom, do których swoją twórczość kierują krajowe grupy MORION czy CARNAL. [Kasia] Bardzo miło - recenzja z rockfan.pl CHAOS UC - âźBleed The Wallsâ Z zespołem Chaos UC miałem już okazję zetknąć się w momencie, kiedy mieli na koncie tylko kilka kawałków w formie dema, które jednak prezentowało się jak najbardziej godnie. Teraz mam przed nochalem pełną, fachowo wydaną płytkę âźBleed The Wallsâ, z której kilku kawałków możecie posłuchać tutaj. Jak mi się słuchało? Ano, tak: Bez wątpienia jak najbardziej przyjemnie. W wielkim skrócie â płyta jest fachowa, przemyślana, i absolutnie nie powiela schematów. Chaos UC to zespół, który ma własna wizję, i właśnie ją zrealizował w 10 fragmentach. Jakbym miał się do czegoś czepiać, to do tego, że za mało jest na płytce kawałków, które od pierwszych chwil różnią się mocno od âźgłównego nurtuâ. Ale â po kolei. Album wydany jest przez wytwórnię Panteon Productions, zresztą âźBleed The Wallsâ to pierwsza płyta tegoż wydawcy. No jak na debiut, to jest mega-zajebiście. Zobaczymy, czy Panteon podoła wymaganiom rynku, które bywają niesprawiedliwe jak [brak kultury] mać. Słowo o samej muzie â Chaos UC gra metal podlany sporą dawką elektroniki w tle â nie jest to jednak siekanina na dwie stopy, raczej jest klimatycznie. I raczej na smutną nutkę â radosnego âźhopsasaâ nie ma. Jest za to refleksja i mrok. Do growlującego wokalu dochodzą szepty i zawodzące refreny. Do tego dużo pogłosów, echa i przestrzeni na mocarnych, ale nie obłędnie ciężkich gitarach. No i ambiencik w tle â odgłosy troszkę jak z âźPana Kleksaâ, ale na zawodowym poziomie. Jak najbardziej pasuje to wszystko do siebie, no i jest zawodowo zagrane â od razu słychać, że panowie nie grają od roku tylko o wiele, wiele dłużej. Płytka ma bardzo mocne wejście - âźAngerâ to w sumie wizytówka zespołu. To, co Panowie mają do powiedzenia na całym albumie można znaleźć w telegraficznym skrócie w jednym kawałku. Hiciorowaty riff na początek jest rozpoznawalny jak cholera. Numerek przemyślany od A do Z, perfect na singiel. Następny kawałek spełnia moje prywatne życzenia â jest bowiem kompletnie inny. Moim zdaniem tak należy działać â nie ma dla mnie nic gorszego niż płyta, na której od razu grane jest to samo przez pierwsze kawałki. Taki album chce mi się wyłączyć szybciej, niż pierwsze piwo pokazuje dno kufelka. Na szczęście âźChaosiâ zapodali kompletnie inny kawałek - âźStigmataâ - wolny, doomowaty, bardzo miły dla ucha â dla mnie jeden z faworytów płyty. Dalej jadziem poprzez âźThe Scars Reap Openâ - ciutkę zapychaczowaty utworek â do mocnego [brak kultury] w âźThe Shadowdancersâ. To już naprawdę mocarny kawałek â robi sie szybciej, piekielniej, wokaliza zaczyna dawać pełne flaki. Momentami zajeżdża już wręcz Slipknotem, czy Soilworkiem. âźForeverâ zmienia tempo â lecimy na 2/4, w dodatku kapela łamie na początku niczym Meshuggah. Powiem tyle â ho,ho â tak zagrać to nie w kij dmuchał. W środku kawałeczka dostajemy po uszach refrenem z psychodelicznym wrzeszczeniem w roli głównej. Coś dla domorosłych wariatów:). Kolejny faworyt płyty. âźThe Unspeakableâ jakoś mnie nie wdusił w ścianę â raczej jest to jeden z tych kawałków, które są, ale jakoś tak nie podrywają zada z fotela. Jest ok, ale bez tego âźczegośâ. Najbardziej podszedł mi w sumie zaczynający i kończący numer riff, połamany na cacy i idący w kompletnie innym tempie niż reszta kawałka. âźDownfallâ zaczyna się samplem pukającym niczym tekno-[brak kultury], na szczęście szybko wchodzą gitarki. Numerek jest znowuż nieco âźpsychicznyâ. Główny riff i zwrotka z grubsza przypominają np. wczesne Mudvayne, jest łamańcowo, i po âźkrzywychâ, drażniących ucho dźwiękach. W sumie â mocno alternatywny, kapkę industrialny numer. Płyta robi się coraz mniej uczesana, a coraz bardziej popaprana â chwała grajkom za to, że myślą o muzyce, a nie o byciu sławnym i bogatym â ale publiczność zdolna odebrać takie kawałki występuje rzadziej od 18-letnich dziewic. To samo tyczy sie kawałka âźThe Bleedingâ, który jest zajebiście połamany, dzieje się w nim od cholery, w dodatku w różnych klimatach â od dwóch stopek po klawisze w refrenie, które mi kojarzą się z filmem âźGremlinsâ, ewentualnie wstającym z trumienki wampirem. Ile osób zrozumie ogrom pracy włożony w to, by taki kawałek poskładać do kupy i odpowiednio poaranżować? Oby jak najwięcej. Kończymy powolutku płytkę. Czas na kawałek âźGloriaâ - i mamy balladkę. W dodatku bardzo fajową â smutną, klimatyczną, naturalnie o śmierci i cierpieniu. Balladka idzie w [brak kultury] po pierwszej zwrotce, kiedy to wchodzą... jedyneczki:). Kawałek zmienia kompletnie klimat, przyspieszając i zwalniając co chwilę. Niemal żaden riff nie potarza się dwa razy. Jest to konsekwencja w stosunku do całej płyty, ale... ja bym chyba wolał, żeby to już była po prostu tak ładna balladka, jak na początku. Tak mi się spodobało pierwszych kilkanaście taktów. Kończący płytę âźRainâ to dość swobodna wariacja w ciut innym klimacie, w dodatku z fragmentami Leopolda Staffa recytowanymi pod klawisze w środku. Dwie stopki + trochę melodyki heavy-metalowej w refrenie. No i po płytce. Podsumujmy - âźBleed The Wallsâ to bardzo spójna produkcja, doskonała dla tych, którzy niekoniecznie lubią sztampowe, małpowane z zachodu granie. Jest klimatycznie, przestrzennie, melancholijnie, metalowo, smutno, czasem mocno jak cholera, patetycznie, no i połamańcowo:). Są dwa czy trzy âźhityâ, są tez kawałki totalnie âźatystyczneâ. Widać, że praca nad krążkiem trwała długo i te godziny roboty owocują zajebiście dojrzałą muzyką. Żadne pitu-pitu â tu jak wokal ryknie, to to ryczenie ma sens:). Chwała tym większa, że zespół sam produkował płytę, nie podpisywał żadnych kontraktów, czyli â nie musiał iść na kompromisy. Z minusów wymienić trzeba miejscami ciut monotonne granie, brak żywego bębniarza (gary są made by komputer), i chciałbym, żeby wokaliza była na tak samo wyczesanym poziomie, jak wiosła. Ale i tak â jak dla mnie, bomba. Jeżeli ktoś lubi niekoniecznie radosne odmiany mocnego, progresywnego metalu, nie przeszkadza mu, a wręcz pomaga ciutka elektroniki, no i lubi i rozumie muzyczne âźsmaczkiâ - musi posłuchać. Oby więcej takiego przemyślanego, nieudawanego, niekalkulowanego, naturalnego i płynącego z serca grania. Dosyć miło - recenzja z metal.pl Chaos Under Control - tak brzmi pełna nazwa kapeli, w której terminują osoby znane już z takich grup jak Pandemonium, czy też Regnum Irae. Bleed The Walls jest debiutanckim krążkiem tej formacji. Cóż na nim znajdziemy? Muzykę zakorzenioną w czymś, co od biedy można ochrzcić "gotyckim metalem". Spory udział klawiszy, automat perkusyjny (zaskakująco dobre brzmienie!), energiczne i miejscami przebojowe kompozycje, a do tego dwa rodzaje wokalu: czysty i growl. Są momenty kiedy panowie uderzają w zdecydowanie "hiciarskie" rejony, jak np. w energetycznym "The Scars Reap Open", lub w wolniejszym, ale łatwo zapadającym w pamięć "Stigmata". Albumu Bleed The Walls słucha się bardzo przyjemnie, pomimo tego, że niestety jestem uczulony na takie z lekka "kosmiczne" klawisze, w jakie obfituje muzyka ChaosUC, jednak nie przeszkadzają one w tym, by czerpać radość ze słuchania tej płytki. Tym bardziej, iż ciężko nie pokiwać głową przy takim numerze jak "The Shadowdancers". ChaosUC nie jest zespołem specjalnie oryginalnym; w podobnej stylistyce obracają się też inni niedawni debiutanci, a mianowicie Morion. Nie ma to jednak zbytniego wpływu na odbiór tego materiału, tym bardziej, że twórcy Bleed The Walls atakują nas zdecydowanie agresywniejszymi dźwiękami. W tych momentach gdzie słyszymy growling muzyka nabiera pełniejszych barw, i osobiście nie miałbym nic przeciwko aby takich chwil było więcej. Ehh, gdyby tylko oszczędzić takich smaczków jak wstęp do "Downfall", to mielibyśmy do czynienia ze zdecydowanie mocną produkcją. Chociaż, dla wielbicieli bardziej elektronicznych konotacji takie wpływy będą li tylko i wyłącznie zaletą. Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na zdecydowanie najbardziej refleksyjny, niemal balladowy utwór na tym wydawnictwie. Kompozycja ta nosi tytuł "Gloria" i muszę przyznać, że całkiem nieźle urozmaica obraz całości Bleed The Walls. Tak więc, nie zrażajcie się słabą okładką i zapoznajcie się z tym debiutem. Warto. Na koniec cosik ode mnie - zwróćcie uwagę jak skrajnie różne opinie budzą te same utwory np. The Scars Reap Open. Drwiciel - Cz wrz 11, 2008 2:33 pm " /> ">do tego nu metal, metalcore i emo Wiedziałem! P.S Sorry Sleem, nie mogłem sie powstrzymać. Yagarn - Cz wrz 11, 2008 3:13 pm " />Ogólnie te recenzje nie są przecież wcale tak złe... Myślę, że są powody do radości i to niemałe- w dzisiejszych czasach płytkę wydać jest cholernie ciężko, a jeszcze zebrać pozytywne za nią opinie? Marzenie Szkoda, że nie macie perkusisty, jakby co to wal Ślimu, dystans nie gra roli Ślimak - Cz wrz 11, 2008 3:24 pm " /> ">do tego nu metal, metalcore i emo Wiedziałem! P.S Sorry Sleem, nie mogłem sie powstrzymać. Zamieszczając te recenzje byłem świadom, że to zostanie skomentowane i przez kogo Drwiciel - Cz wrz 11, 2008 5:07 pm " />Przynajmniej w żadnej recenzji nie zostałeś porównany do Axl'a. A tak mówiąc poważnie, to bardzo fajne recenzje. Z każdą po części sie zgadzam. Mimo tego, że ChUC to nie "moja bajka" to parafrazując Twoje wypowiedzi Ślimaku zdarzyło mi się nieraz włączyć Bleed the Walls na swoim kompie bez bicia. Oby tak dalej. P.S Czy zamierzonym zabiegiem marketingowym jest forma skrótowa od Bleed the Walls - BTW? Ślimak - Cz wrz 11, 2008 5:53 pm " />Jaguś: jak czujesz się na siłach, żeby zagrać nasze kawałki to zapraszamy na przesłuchania Lesser Evil: BTW to czysty przypadek. Co do recenzji - są jakie są, chciałem tylko zwrócić uwagę, na fakt, że po przeczytaniu tych trzech nie znając płyty miałbym niezły mętlik w głowie i nie wiedziałbym co o albumie myśleć.
|