ďťż
Forumowa sesja bez końca
Galtan - Cz sie 13, 2009 7:57 pm " />Zamieszczam temat dla chętnych, ale tylko o spaconych umysłach. Zacznę przygode i prosze się dopisywać do niej jesli ktos chetny. Wędrujemy już od 5 dni i żadnej zwierzyny, żołądek przyrasta do kręgośłupa, a tu same szyszki i szyszki. -Mam tego dość parsknął ze złoscia wygłodzony już mocno krasnolud. A wjego myślach tylko wielka pieczeń przy karczmiennym palenisku błyskała. Ślimak - Pt sie 14, 2009 6:51 am " />-Ja Jorg - powiedział Jorg rozważając fraktalną naturę wszechrzeczy. W umyśle Jorga były chwilowo bezkresne śnieżne pola po których hulał wicher. ^sadam - So sie 15, 2009 1:39 pm " />- Ja to [brak kultury] i zdejmuję czepiec kolczy! - krzyknął Yngvar siadając na kamieniu. Czepiec brzęknął o pobliskie kamienie. Zaraz za nim poszybowała pięknie wypolerowana maczeta. - Życie boli... - westchnął ciężko podpierając głowę ręką <facepalm>. Galtan - N sie 16, 2009 11:27 am " />-Tak dokładnie Ty sobie usiadź, a żarło samo się złapie. Westchoł makotnie Galtan -Ide może uda mi się coś upolować, a Ty napal ogisko I ruszył w gęstwinę wygłodzony Galtan z wyraźnym grymasem na tważy jak by czuł że coś się święciło. Ślimak - N sie 16, 2009 6:00 pm " />-Ja Jorg - powiedział Jorg, po czym wziął swój wielki barbarzyński topór i ruszył za krasnoludem. ^sadam - N sie 16, 2009 6:07 pm " />- Zrób to... Zrób tamto... Czemu każdy mówi mi co mam robić? Weź rzuć wszystko i rozpal ognisko.. - Yngvar dźwignął swoje ciężkie dupsko z kamienia i zaczął zbierać patyczki, które leżały pod jego nogami. - Ja chciałbym w końcu trochę odpocząć... Galtan - Pn sie 17, 2009 11:11 pm " />-A leść to byś chciał, więc do roboty i bez gadania, odpocniemy jak juz pryjdie na to czas. Powidzial Galtan i juz go ocy nie zobaczyly jak niknął pomiedzy drzewami. LiTl - Pn sie 17, 2009 11:13 pm " />Dorin szukając miejsca do godnego resztek odchodów oddania zauważył jakieś ślady w śniegu, prawdopodobnie niedźwiedzia, głodem zaprawiony niewiele myśląc krzyczy: "Żarcie!" i podąża nimi w głąb przerzedzonego lasu starając się w biegu kuszę naładować. Po chwili namysłu w swoim choć już niezbyt racjonalnym myśleniu wraca po kompanów. "To niedźwiedź! ruszyć dupy, sam go nie zabiję!Chyba polazł do rzeki! " Galtan - Pn sie 17, 2009 11:20 pm " />Galtan adziwiony poruszeniem wrocił uwage w strone gdie mialo palić się ognisko. I czym predzej pośpieszył spowrotem. -Dorinie czemu krzyczysz, życie Ci nie miłe, jeśli ten niedźwiedź jeszcze tu jest to bedie martwy i skonczy na dużym ogniu. I z powagą na tważy ruszyli na łowy. LiTl - Pn sie 17, 2009 11:39 pm " />Uzbrojeni ruszyli pospiesznie śladami. Ciągnęły się naprawdę długo -K**wa albo zni..szszzczę mu ten łeb i go znaj...-iemy albo zacznę żreć gałęzie! -stwierdził niewyraźnie Dorin ze zmęczeniem a zarazem złością w oczach. W pewnym momencie do śladów dołączyły inne, widać było, że stoczyła się tu mała bitwa między stworzeniem tala a czymś czego śladów nawet zaprawieni krasnale rozpoznać nie potrafili, krew była tylko czerwona, ślady niedźwiedzia urwały się za spróchniałym kawałkiem drzewa. Zaś ślady potwora odbiegały w przeciwnym kierunku. Zgodnie stwierdzili, że podążą za słabszym paskudztwem. Ku oczom krasnoludów ukazał się raczej martwy niedźwiedź(co Dorin zmyślnie sprawdził toporem) który wyglądał jakby we śnie zimowym. "Co to do czorta jednego ma być?" po czym odchylił całkowicie łeb stworzenia, gdzie ukazała się paskudna rana szarpana z sączącą się zieloną mazią. Głód nie odwiódł Dorina od oprawiania już zimnego cielska... Ślimak - Wt sie 18, 2009 3:59 am " />- Ja Jorg - podsumował filozoficznie Jorg zabierając się do sprawiania zwierza. ^sadam - Wt sie 18, 2009 9:48 am " />Yngvar rozpalił ognisko: cztery gałązki na krzyż, garść patyków i kilka szyszek "otoczone" paroma większymi kamieniami. Tliło się to jakby chciało, a nie mogło. Każdy podmuch wiatru rozpalał żar... jednak, żeby zobaczyć tam płomień trzeba by było się dobrze przyjrzeć. Następnie wyciągnął z plecaka kawałek suszonej wołowiny, przeżuł dokładnie, popił łykiem bimbru, po czym wczołgał się pod swój koc, nakrył futrzanym kaftanem (zapewne z niedźwiedzia) i zasnął mrucząc coś pod nosem: - To ja sobie teraz odpocznę... I poczekam, aż przyniosą coś do jedzeniaaaa.... Skner - Wt sie 18, 2009 10:01 am " />wtem, z pobliskich zarośli dosłyszeć sie dało chrzęst łamanych gałezi.. jagby cos wielkiego przedzierało sie w strone ogniska zwabione dymem.... po chwili obecni przy ognisku mogli dostrzec i poczuc smród ogromnej, mrocznej i masywnej postury........ 2 metrowego, 200 kilowego, wielkiego czarnego orka, który z okrzykiem TAAAAAAAR-Łooo! wpadł na wasza polanke....JA KURUK!!!!! WY MIĘSO!!!!!! z ochrypłym rechotem kuruk zamachnoł sie swoim 2 ręcznym toporem wielkości przeciętnego pokurcza, w strone kupki mięsa zawinietej chyba w niedżwiedzie futro.......... LiTl - Wt sie 18, 2009 12:28 pm " />Wtem na ratunek, wręcz w samą porę Dorin doskoczył do paskudztwa parując cios tak, że broń orka uderzyła yngvara tylko swą tępą częścią. Z zachrypniętym okrzykiem "ścier-..wuoo!" rozpoczął żmudną walkę w której przez moment zdawał się zwyciężać ale... Hunter - Wt sie 18, 2009 1:04 pm " />Jego broń nagle zaczęła parzyć go w dłoń i momentalnie rozluźnił uścisk. Z mroku wyłonił się niższy od poprzedniego, lekko przygarbiony osobnik. Zdawał się zamiast głowy mieć łeb dzika. W łapie dzierżył kostura z poprzywiązywanymi na sznurkach kośćmi i kłami, które grzechotały obijając się o siebie w wyniku dziwnych gestów które wykonywał. Domyśleć się tylko można było, że jego skóra też była zielona. Powoli lekkie, jaskrawo zielone światło zaczynało otaczać czaszkę (najprawdopodobniej ludzką) przytwierdzoną do kostura. LiTl - Wt sie 18, 2009 1:26 pm " />Krasnolud licząc na pomoc kompanów wyciągnął swój sztylet którym ledwo odpierał miażdżące ataki dwumetrowego orka ciskającego razy coraz silniejsze... Skner - Wt sie 18, 2009 2:47 pm " />2metrowy ork zarechotał szyderczo na widok sztyletu.... szybka myśl... refleksja nad dalsza walką........pojawiła się w głowie orka: "wzdłuż czy wszerz?".... wszerz... postanowił że rozpłata tego pokurcza uderzając od boku w tłusty brzuch... szkoda by było walić w łep.... jeszcze by sie popsól .....a tak bedzie ładną, kolejną już ozdobą pasa.... wykrzywiona orcza morda, błysk pokrwawionej stali zmierzajacej w strone podbrzusza... taki widok odbijał sie w oczach krasnoluda..... Ślimak - Wt sie 18, 2009 3:20 pm " />-Ja Jorg - powiedział Jorg wyłoniwszy się jak gdyby z nikąd. Jasnowłosy barbarzyńca z północy niemalże dorównywał wzrostem i szerokością barów wielkiemu orkowi. Jego nieprzyzwoicie ostry miecz dwuręczny, trzymany nonszalancko w jednej ręce właśnie delikatnie oparł się o grdykę zaabsorbowanego czarowaniem szamana. Jorg uśmiechał się głupkowato. Z jego punktu widzenia przeprowadził właśnie udane negocjacje. Hunter - Wt sie 18, 2009 4:23 pm " />Barbarzyńca jednak nie tylko posturą, ale i inteligencją nieznacznie odstawał od wielkiego, rządnego krwi i mięsa napastnika. Miał szansę zabić może wątlejszego, ale z pewnością nie mniej groźnego z orków. Dokładnie - 'miał'. Nie wykorzystał jej. Zbyt zadowolony ze swojego posunięcia, niczym szachista mówiący 'szach mat', nie potrzebnie chwilę wstrzymał się ze zrobieniem szamanowi dodatkowego uśmiechu. W chwili gdy już niemal czuł ciepłą, śmierdzącą krew szamana spływającą po jego dłoni, dopadło go zdziwienie. Zamiast zielonoskórego potwora znajdowała się przed nim bezkształtna chmura czarnego, żrącego dymu. W ułamku sekundy, coś co przed chwilą sprawiało mu problemy ze złapaniem tchu przemieściło się kilka metrów od niego i przemieniło znów w orka. Odzyskując oddech nie był pewien, co tak na prawdę przed chwilą się stało. Był lekko oszołomiony, jednak bardzo szybko uczucie to go opuszczało. Po szamanie było widać zmęczenie. Niewątpliwie dużym plusem było to, że światło - które w pewnym momencie świeciło już dość mocno - zgasło całkowicie. Jednak po chwili ponownie zaczęło budzić się do życia. Na szczęście wolniej niż poprzednio. Ślimak - Wt sie 18, 2009 6:36 pm " />Niewątpliwą zaletą Jorga w takich sytuacjach było to, że Jorg nie myślał tylko działał. Wielki śmierdzący bąk nie zrobił na nim większego wrażenia gdyż Jorg był względnie odporny na wszystko, co wynikało z bardzo ograniczonych mocy przerobowych jego mózgu. Po prostu mózg Jorga miał zbyt duże trudności z koordynacją oddychania i chodzenia, żeby przejmować się takimi pierdołami jak ból. Jorg dostrzegł chwilę słabości szamana, choć jej nie zrozumiał, ciężko więc mówić o działaniu strategicznym. Po prostu gdy Jorg postanowił coś zaatakować, to coś pozostawało zaatakowane. Takoż nasz dzielny bohater z okrzykiem "Ja Jorg" na ustach ruszył radośnie prosto w ramiona zguby, czyli na czarującego szamana, kręcąc jednocześnie obłąkańcze młynki swym wielkim mieczem i przygotowując się do czegoś co w fachowej literaturze znane było jako PPJ - Potężne [brak kultury] Jorga. Skner - Śr sie 19, 2009 9:14 am " />.... i stało sie... chirurgiczna precyzja i ogromna siła zadanego ciosu... rozpłatała pokurcza na dwie części, nim ten zdąrzył sie zorientować co tak naprawde sie stało... fala krwi i latających jelit buchneła z pokurcza nadając nowy sens dla egzystencji Kuruka... TAAAR-Łoooo!!! ryknoł Kuruk aby wyrazić swe zadowolenie, czerwona mgiełka znów pojawiła sie w jego oczach, nadając otaczającemu go światu nową perspektywe....perspektywe destrukcji i rozlewu krwi... wtem kuruk dojrzał wielkiego blondasa z wirującym ostrzem.... WIĘCEJ MIĘSO DZIŚ!!!! w ten iście poetycki jak dla swego ludu sposób opisał otaczajace go zjawiska oraz piekno dzisiejszego dnia... z dzika zręcznościa małpy rzucił mniejszym toporkiem, ktory mial zawsze przy pasie w strone blond góry mięsa.... mocno pochwycił dwureczniak opływający swierza krwią pokurcza i ruszył z natarciem gotowy do PPK*.... nie zdając sobie sprawy... czego równierz pewnie nie wiedział i Jorg... co moze wydarzyć sie gdy dwie prastare moce PPJ i PPK zetkna sie razem *PPK - Przepotęrzne [brak kultury] KURUKA
|